środa, 23 lutego 2011

EDYTA BARTOSIEWICZ - Miłość jak ogień - HQ

Zimowa krioterapia ...

Zima się na nas uparła w tym roku...mrooooooziiiiii ...oj mrozi !

W moim źle ocieplonym domu z lat osiemdziesiątych  trudno naprawdę funkcjonować normalnie...
Dobrze, że zaprzyjaźniony Rafał odpowietrzył chociaż część grzejników, bo były zimne jak najbardziej nieżywy nieboszczyk ... po prostu kostnica ... i w pokojach lodownia i w łazience  ... jak tu się rozebrać i wejść pod prysznic ?

Już drugi tydzień chodzę na rehabilitację do filii konstancińskiego STOCER-a . Pan Piotr dwumetrowy rehabilitant rozciąga mój skompresowany kręgosłup w nadziei, że przestaną mi drętwieć palce u nóg ...
Nadzieja - matka ...poddaję się więc bolesnym naciskom żylastych rąk pana Piotra ... a potem idziemy na krio terapię i mój dręczyciel dmucha mrozem z dyszy na moje gołe ramiona i palce u rąk......brr !
Ubieram się szybko i wychodzę na siarczysty mróz na ulicy ....auuuuuu ! ... potem wracam do zzzzzzimmmnego domu i skulona pod kocem oglądam telewizję.

Dziś rano obudziłam się z bólem gardła...głowę też mi rozsadzało ...pewnie zatoki, bo ścianka działowa oddzielająca moją sypialnię od garderoby jest nie ocieplona, a w garderobie lodownia - więc od tej ścianki jak śpię to marznie mi głowa .... rano migrena gotowa ...
Coś w tym jest, że nasi przodkowie wymyślili tak  przydatną część garderoby jak szlafmyca !
Wyobrażacie sobie mnie w długaśnej koszulinie i polarowej bluzie, grubych skarpetach i w  czapeczce z pomponem na głowie ?  : ))))


Chyba zrobię sobie kubek gorącego mleka z miodem i zalegnę przed telewizorem ( bo jak siedzę i piszę przy biurku - to ciągnie zimnem po nogach od drzwi ) .... Nie wymagajcie więc ode mnie aż takiego poświęcenia ...

Ściskam Was najgoręcej jak umiem - i przesyłam najcieplejszą piosenkę jaką wyszukałam na YT !



Trzymajcie się romantycznie i cieplutko !  Żeby choć w sercu było cieplej ...oby do wiosny !


Ps:
Kupiłam sobie wiosenne angielskie kalosze w piękne róże ...super, mówię wam !

wtorek, 22 lutego 2011

Eminem - Beautiful

... nie ma jak w Irlandii ...

Dziś będzie smutno - bo jakoś tak siadł mi nastrój ...

Zimno w chałupie ... zimno na świecie ....chłodnawo w sercu  .... do kitu to wszystko !
Boję się wchodzić do sklepu żeby nie wydać za dużo ... boję się podjeżdżać pod stację benzynową - bo mam dziurę w zbiorniku paliwa .... i ile bym nie wlała to skodzina piszczy  że znów nie ma !

A skąd tu brać ? ....Dziś syn poinformował mnie, że tatuś przechodzi na emeryturę i będzie mi zmniejszał alimenty .... ( ciekawe do ilu sąd zmniejszy ten "zasiłek" ? )

Trochę się zmartwiłam, bo jest cienko i nie wyobrażam sobie gorzej ...ale w końcu zawsze jeszcze można coś sprzedać a kolega BYŁY, czyli Gad - przestanie wozić własną dupę kilka razy w roku na opalanie do Wenezueli, na Kubę, do Bangkoku ...lub w inne równie ubogie miejsca ... HA...HA...HA ...
..... Ty się zając śmiej ...

W końcu ja już się przyzwyczaiłam do siedzenia w domu w lecie i w zimie ....bo kasy brak ...

Myślę sobie, że to dobrze, że przynajmniej mam co wspominać i trochę świata widziałam dzięki tej pracy w LOT-cie ...bo gdyby nie to - to bym chyba nigdzie nie wyjechała ...

Insza Allah ! - jak mówią Arabowie .... tak miało być ....tak ma być ....tak będzie !

Wczoraj robiłam zakupy w Tesco ...

Program minimum ... najpierw nakładam do koszyka to co powinnam kupić .... potem wyjmuję z niego to z czego mogę zrezygnować  ... a i tak cholera wychodzi grubo ponad sto złotych !

CZY WY TEŻ TAK MACIE ? ....


Wychodzę przed sklep i na parkingu zaczepia mnie człowiek. Nie menel zapity, nie narkoman na głodzie .... tylko normalny człowiek  ....

W popłochu spuszczam wzrok - bo wydałam wszystko co do grosza ( karty specjalnie nie zabieram)

..... chętnie bym panu coś dała, ale ....wydałam wszystko ...tłumaczę się głupio i czerwienieję ze wstydu - żeby nie pomyślał że jestem taką skąpa ....

...Ale proszę pani ... ja nie chcę pieniędzy ...chciałem coś do zjedzenia ...!  .......... WYMIĘKAM !


Wymiękam i głos mi odbiera - bo nie przychodzi mi do głowy co jeszcze z tych niezbędnych zakupów mogłabym mu dać ? ... w głowie pustka ...kurczaka w folii na obiad ....zamrożoną pizzę na kolację ....

Odjeżdżam z parkingu zawstydzona swoją bezradnością ... z myślą, że przecież mogłam dać mu ze dwie pomarańcze ....

Te nieszczęsne pomarańcze nie dają mi spokoju przez cała drogę do domu ... może powinnam zawrócić ?

...... skręcam kierownicę .... Piiiiip .....piiiiiip....rozlega się sygnalizator paliwa ...a na desce rozdzielczej zapala sie żółte światełko w kształcie dystrybutora ....



.......................................................................

niedziela, 20 lutego 2011

Jestem z innej bajki

Frywolny liścik do Pani Hani ...

niedziela, 20 lutego 2011 23:47

 Kochani !

 Lubię pisać ... nawet bardzo lubię ....ale kiedy mam taki dzień jak dziś, że nie odchodzę od komputera na krok i co najgorsza piszę BO MUSZĘ ....to na prawde zaczynam mieć wątpliwości  co do tego mojego pisania !

DZIŚ JESTEM WYKOŃCZONA !!! - ale skończyłam te dwa scenariusze.
Siedzę teraz i gapię się w ekran ... słucham radia WNET ....

Znacie może takie radio ? Dla tych co nie znają polecam ! 

KLIKNIJCIE SOBIE NA :  http://www.radiownet.pl/tagi/hanna%20brakoniecka/
i otworzy się Wam strona mojej Zosieńki od kwiatków.

Zosieńka od kwiatków - to kobieta przeurocza i wyjątkowa . Poczytajcie i posłuchajcie jej w Radiu WNET  - to sie przekonacie.

Przed godziną, kiedy właśnie kończyłam nieszczęsny drugi scenariusz a dokładnie 12 scenę scenariusza zadzwoniła Zosia i pogadałyśmy sobie o tym i owym. Owym okazała się Pani Hanna Brakoniecka - która pisze i sama czyta w zosinym radiu miniaturki prozatorskie " o życiu" ...

Oczywiście zajrzałam i posłuchałam - nawet fajne muszę przyznać . Kliknęłam na chybił -trafił i posłuchałam miniaturki pod tytułem : " Bez wyznań" ...

I tak jakoś polemicznie zachciało mi się odpisać autorce - podobna miniaturką ...uzupełnioną o wiersze ...

Wyszedł z tego list do Pani Hani ... taka mała zabawa autorek poezji i prozy , a dotycząca tematu męsko-damskiego ... Który to temat jest nawet stosowny o tak późnej porze ...
( oczywiście jak będziecie czytać go jutro rano - to może okazać się zbyt frywolny ...ale niech tam ! potraktujmy to jako zabawę ...


A oto list :

Zosieńko Kochana !  Dzięki za link. Oczywiście posłuchałam Pani Hani. Fajne to jej pisanie i bezpretensjonalne. Od razu zachciało mi się troszkę polemizować literacko, prozatorsko, poetycko ... wyszedł z tego taki oto liścik .... Buziaki !  Ewa

Z CYKLU : Listy do Pani Hani ( do wpisu  „ bez wyznań” )


                                                                        ***

WYZNAM Pani Pani Haniu Droga , że wbrew  temu co pisze Pani o dojrzałej miłości, która jakoby obywa się lub zadowala się czystym i nieerotycznym uczuciem  ...oczyszczonej na nowo miłości – ja swoją dojrzałą miłość przeżywam erotycznie ...

I to właśnie jest to moje nowe odkrycie . . Z KTÓREGO NAWET SIĘ CIESZĘ !

Czuję, że mam ciało...że wreszcie  odzyskałam je po latach macierzyńskiego zapomnienia i wyrzeczenia się grzesznych rozkoszy ...  MAM OCHOTĘ GRZESZYĆ !
... dla samej przyjemności zmysłów, dla samej radości jaką daje fizyczne obcowanie płci ...
Hmmm ... przyznam, że samą mnie to dziwi i zastanawia ...skąd nagle ?

Czy to pogoń za odchodzącą  a przynajmniej zbierającą się do odejścia KOBIECOŚCIĄ - czy chęć zaczerpnięcia z życia jeszcze raz pełną garścią ... zanim sama głupio poczuję się we własnym ciele?

Jeszcze nie jest źle – przeglądam się w lustrze.  Sprawdzam jędrność skóry i nawet, co dziwne, nie peszą mnie jego niedoskonałości ...

A może do miłości cielesnej właśnie trzeba dojrzeć ?

Wyzwolić się z więzów i konwenansów, nie zauważać długonogich lasek w telewizji i kolorowych pisemkach dla zakompleksionych kobiet ?

Może trzeba nabrać apetytu na radosną wyzwoloną z traumy młodości seksualność ...
na radość bycia kobietą ...dawania i brania rozkoszy ....przeżywania pełni  dwóch
przeciwstawnych pierwiastków Jin i Jang ... ?

                                            Co Pani na to Pani Haneczko ?  

                                                                        Ściskam ! E


I jak ilustracje tematu dodam lekki erotyczek  : )))






granica


granica pomiędzy
skóra i powietrzem

obcym, choć zawłaszczonym i
wciągniętym do płuc

pomiędzy plątaniną niepokornych włosów
wiatrem, co dotyka bez pytania
paznokciem, co się łamie o twardy blat stołu

granica pomiędzy dozwolonym i zakazanym
ograniczonym, szczelnie zamkniętym przede mną

granica pomiędzy mężczyzną i kobietą
choćby tobą i mną

którą stale, nadaremnie
usiłujemy przekroczyć



 
 .

.....

sobota, 19 lutego 2011

Gilmore Girls - Pictures of You, Pictures of Me



Kochani ! Trzeba przyznać , że pisze się na bloggerze świetnie . Wszystko działa bez zarzutu - gorzej ze mną, bo jak już opublikuję wpis - to nie mam bladego pojęcia jak poprawić błędy, które wkradły się przez moj pośpiech lub nieuwagę. ... I tak własnie stało się teraz - nie mam pojęcia jak poprawić słowo "foto-shop" ( bo we wpisie zrobiłam literówkę ) mam nadzieję, że wybaczycie : ))))

...................................................................................

PORTRET KREDKĄ RYSOWANY ....

PORTRET KREDKĄ RYSOWANY ...

sobota, 19 lutego 2011 22:58


Robiliście sobie kiedyś sami zdjęcie ?

Trudno, prawda ? Trzymać aparat przed sobą i pstrykać, albo nastawiać samowyzwalacz i biec na miejsce żeby sie ustawić ...
Nie ma mi kto robić zdjęć ....dlatego muszę sobie radzić sama ...
Właśnie wczoraj zrobiłam sobie sesję przy stole w jadalni ...
Światło morowe - no i ciągle podobna pozycja, bo ręka za krótka ...



 


Jak ostrość i naświetlenie wyszło dobrze - to ja wyglądam jak małpa ... kiedy ja ciut lepiej od małpy - to ostrość kiepska.




 A jednak pokażę wam efekty mojej pracy, bo zawsze lepiej wiedziec z kim się gada ...a nie tak jak niektórzy na facebooku - jedno oko ( może własne - albo jakaś japońska rozdziapa...albo awatar ...albo tyłem ... )

A w końcu nasza twarz świadczy o naszej szczerości, uczciwości ...

Trafiłam nawet na jakąś książkę napisaną przez Chińczyka - o znaczeniu naszych rysów twarzy i mozliwości określenia z nich naszego charakteru, skłonności, chorób ....ciekawe !

A wszystkim lubiacym portrety malowane polecam zabawę w przerabianie zdjęć na obrazki malowane akwarela, lub kredkami ...

Bardzo mi sie ta zabawa podoba - dlatego regularnie przerabiam moje zdjęcia na obrazki .
Załaczam wczorajszą próbkę .

Najpierw zdjęcie oryginalne - a potem przerobione na szkic kolorowa kredką i pastelami ....fajne , nie ? 

To szkic kolorowa foto - kredką :




Chętnie bym tez się nauczyła tricków w fotoshobie, bo to i wyciągnąć się da i "odzmarszczyć" - na razie jednak nie umiem tego robić, zresztą to chyba jakiś inny specjalny program którego nie mam ... więc przerabiam tylko na obrazki to co się da ...
Muszę się w końcu zrelaksować od tego pisania scenariuszy - BO JUŻ MI MÓZG PARUJE ! 


                                                                                                 Buziaki !

TO zdjęcie - ORYGINAŁ :




A TO KOPIA ( KREDKI - PASTELE )





KUMULACJA

Witajcie sobotnio !

To jakieś przekleństwo - ta robota w sobotę !
Zawsze mnie coś dopadnie - jak nie  sprzątanie - to inna fucha...
Dziś jak w totolotku KUMULACJA !

Mało tego, że pralka mruczy od rana i kotłuje monotonnie trzeci wsad ręczników i pościeli - to jeszcze nie odchodzę od komputera .....Jezu ! czy ta robota to musi tak do mnie ....? nie mogłaby do sąsiadki ?

Wczoraj zadzwoniła moja producentka - i zamówiła na poniedziałek dwa - słownie DWA a scenariusze do naszego serialu " zaczarowane okno". Sprawa kisi się od trzech lat. Jeszcze za starej władzy złożyłyśmy projekt bajek do Instytutu Sztuki Filmowej i do telewizji . Projekt dostał dofinansowanie 75% z instytutu ( byłam bardzo z tego dumna) Telewizja też była skłonna dać resztę. Już był wybrany reżyser, trwały castingi dla dzieci itd...itd...
Niestety PO wyborach zmieniła się władza w telewizji ...a nowe poj....bane kierowniczki zmieniły zdanie - albo opcję ...i dupa !
Szczęśliwie producentka okazała świętą cierpliwość i walczy ....walczy....walczy ...
Te dwa dzisiejsze nowe scenariusze to ostatni akt walki - albo zginiemy, albo nakręcimy ...
Rzygam już własnymi bajkami !!!  ....Tak , tak nie przesłyszeliście się ....mdli mnie od pisania ...

ALE WAS KOCHAM !  - i nawet te mdłości nie zmuszą mnie żeby w taki dzionek zamilknąć w szafie ...
piszę więc do was króciutko i przesyłam Wam sobotnią milutką bajkowa piosenkę. Właśnie tak miały być realizowane moje bajki - Serial w którym grają aktorzy i postaci animowane : )))   miłe prawda ?



środa, 16 lutego 2011

Bezdomka ...i sukces gospodarczy : )))

   Kupuję w "Bezdomce" - to znaczy w Biedronce - jak ją kiedyś nazywał mój syn Alek.

Ta Bezdomka - to była nazwa przyznana taniej sieci Biedronka, która przynajmniej na początku swojej działalności obsługiwała najuboższą ludność. Teraz obsługuje 70 % społeczeństwa . Jaki z tego wniosek ?

Ano wniosek jeden - ubożejemy na potęgę !

Nasz nieudolny nie-rządzik zafundował nam drugą Irlandię ! ( Drugą Japonię w wykonaniu mędrca narodu Lecha też pamiętamy)
Tak więc obowiązują  ceny irlandzkie - benzyna ponad piątkę .... i wszystko droższe o podwyższony vat- i nie tylko, bo przecież przy okazji każdy dodał co mógł żeby mu się wyrównało ...i mamy pat ....

Ceny środkowoeuropejskie - zarobki wszchodnioeuropejskie.


A premiercio jak zwykle słodziak i tak czarrrrrująco się uśmiecha....


Prawda jest jedna - Mamy najbardziej nieudolny rząd od zakończenia drugiej wojny światowej !
Mamy głupkowato uśmiechniętego dbającego wyłącznie o dobry PR premiera  - znającego się tylko na piłce i boiskach ... Mamy buraka - nie Obamę ... lecz Bronisława Kotyliona, który swoimi manierami i komentarzami  kompromituje polską arystokrację z której podobno ( !!!) się wywodzi ...

Mamy partię kolesiów kryjących w majestacie prawa (?) swoje przekręty i każdą kolejna prywatyzacją ograbiających Państwo Polskie z tej żałosnej reszty dobra narodowego, która ocalała z grabieży cwaniaków...

...czyli : MAMY TO CO CHCIELIŚMY I NA CO GŁOSOWALIŚMY ( to zupełnie tak jak w konkursie na piosenkę do eurowizji  - słoń nam na ucho nastąpił i mgła smoleńska zakryła oczy !)

Po raz kolejny daliśmy się zmanipulować i nabrać na piękne słówka i obietnice  ( ja nie - bo moje stanowisko w sprawie rządu znacie już od dawna - nie ukrywam też że nie na PEŁO głosowałam )

Nie ma chyba grupy społecznej, która by nie odczuła zapaści gospodarczej - choć rządzik twierdzi że jest super !

... I jak tu żyć z rentą  650 złotych ?! Dorobić nie ma jak - osoby zajmujące się pisaniem nigdy zresztą nie opływały w dostatek - no, chyba że zostały docenione po śmierci i skorzystali na tym spadkobiercy.
Szczerze mówiąc marna to jednak pociecha dla autorów - dla spadkobierców większa ...   : (((

Mija dopiero drugi miesiąc po podwyżce vat-u , a ja przynajmniej zauważam koszmarny wzrost kosztów utrzymania. jeśli w zeszłym roku wydawałam podczas zakupów 100 zł - teraz wydaję 150 zł - to jaki to wzrost kosztów ?  35 % ?

- Zaczynam się bać  chodzić po zakupy ....

- Na prywatnych lekarzy mnie nie stać ...
- Na wyjazdy na wakacje mnie nie stać...

- Na niezbędne remonty domu nie mam pieniędzy
- ciuchy kupuję w second-handach ( Jakie to szczęście że są )
- Aż się boje pomyśleć co zrobię, jak mi sie zepsuje samochód albo zdarzy jakaś nieplanowana obsuwa finansowa ...
- nawet umrzeć ciężko, bo zasiłek ograniczyli ...ha...ha....ha ...a jak kto wziął kredyt to i tak ju~ż nie żyje ....

... LUDZIE DOKĄD IDZIEMY ? ....A może znowu zagłosujecie na Platformę ?

A NA RAZIE POOGLĄDAJMY SOBIE RADOSNY TVN - tam zawsze europejsko, luzacko i miło !


poniedziałek, 14 lutego 2011

Ząb mądrości i słoniowe ucho ....

No i już po Walentynkach ....

Mam nadzieję, że minęły Wam  milutko, cieplutko, romantycznie ...

Niestety o swoich Walentynkach nie mogę powiedzieć nic dobrego  : (((

W nocy rozbolał mnie ząb ... nie, nie mądrości ...te już dawno straciłam, bo mi rosły aż cztery na raz - taka miałam być mądra ... Stomatolodzy jednak uważali inaczej  - i usunęli mi wszystkie cztery bo nie mieściły się w szczęce. Dlatego pewnie popełniam tyle życiowych błędów - wiadomo !

Rano ból stał się tak nieznośny , że wylądowałam u  dentysty. Pani doktor znieczuliła, bo bez znieczulenia nie dałam się jej dotknąć do tego obolałego kła ... potem rozwierciła i pokręciła głową ...zgorzel ! - powiedziała autorytatywnie i zatruła ząb. Kiedy znieczulenie przestało działać i moja twarz  przestała wyglądać jak po porażeniu czy wylewie - to zrobiło się popołudnie...

Niestety z końcem działania znieczulenia wrócił ból głowy ...i w końcu przespałam cały wieczór ...obudziłam sie na finał polskiej piosenki która ma reprezentować nasz kraj na festiwalu Eurowizji ....

.... kiedy posłuchałam tej dum-dumki którą wybrali moi rodacy za pomocą głosowania ... rozbolały mnie od razu wszystkie zęby !!!!

Jakaś rąbanka bez melodii  śpiewana przez brykającą w długaśnych czarnych botkach do połowy masywnego uda kobitkę - wyglądającą jak skrzyżowanie dziewczyny mafioza z Wołomina z Rumunką na drodze do Ząbek ................

Ludzie - takimi utworami się nie podbija Europy ! Czy naprawdę jedynym co chcemy eksportować są polskie dzieweczki, disco-polo i wóda ?

..... znowu nie mamy szans żeby zająć w tym konkursie jakieś znaczące miejsce ...

CZY TYM MOIM RODAKOM TO SŁOŃ NA UCHO NASTĄPIŁ ?! .... a w oko napluł z wielkiej słoniowej trąby ?!  ....  MASAKRA  !



                                           a może to ja nie mam słuchu   : ((((



                                                      Wasza  obolała @ bez ósemek !  .....ech ....idę spać !



..............................................................................................................................................................

niedziela, 13 lutego 2011

może tym razem ....


Moi Kochani !


Dziś dzień świętego Walentego – patrona epileptyków, chorych na zarazę ....i zakochanych ...

Widać ktoś dopatrzył się podobieństwa tych paskudnych przypadłości ze stanem cudownego zawrotu głowy i trzepotu serca kiedy kochamy – osobiście uważam, że to był jakiś mało romantyczny gość !

My tego podobieństwa nie widzimy i nie chcemy widzieć !

Chcemy kochać ...ciągle kochać ...kochać na zawsze ...

I żeby nie wiem ile razy los zagrał nam na nosie i zamienił miłość w nienawiść ...czułość w obojętność... a zimny wicher czasu rozsypał zasuszone w pamiętniku kwiaty ... to my i tak zawsze wyglądać będziemy z nadzieją na nową miłość ... wielka ...piękną....na zawsze !

Tak już jest , że życie ma sens tylko jeśli kochamy ...

Kochajmy więc czule, wrażliwie, delikatnie, namiętnie, gwałtownie ... i wierzmy, że nasze pragnienie miłości przyciągnie jak magnes drugie samotne serce – które zabije mocno tylko dla nas ...

... i które gdzieś na świecie jest i czeka ... i wypatruje ....

Dzisiejszy wpis jest właśnie dla tych co czują się samotni ...

... bo tym szczęśliwie i z wzajemnością zakochanym nie trzeba życzyć szczęścia – oni już je mają !

Cieszą się sobą i oglądają świat przez różowe okulary i w dodatku w 3 D ...


Dzisiejszy wpis jest dla tych co nie dostaną walentynki, nie kupią na wieczorną randkę szampana, nie założą seksownej bielizny i koronkowych pończoch ... dla tych co włączą telewizor w pustym mieszkaniu „ żeby coś gadało” ... i popłaczą się przy komedii romantycznej nadawanej przez TV ...


Właśnie dla tych co mają w sobie taki ogrom miłości ... której nie mają komu ofiarować ... właśnie dla tych jest piosenka, którą wybrałam „ May by this time” .... Może tym razem ...

Może tym razem .... czerwone walentynkowe serca się odnajdą i zabiją mocniej ...

... żeby już nigdy więcej nie było samotnie i źle ....

Tego Moi Kochani Wam życzę ... i kładę na waszej poduszce najpiękniejsze czerwone serduszko !


Ewa

piątek, 11 lutego 2011

Wrócić do Verony ...



Nie jestem wielka fanką kina - zawsze wolałam książki. Moja wyobraźnia zastępowała mi obrazy filmowe zdecydowanie lepiej...
Nie zawsze , a właściwie rzadko obsadzeni w głównych rolach aktorzy byli tymi, których ja bym do tego filmu wybrała.

Film - to świat według reżysera - choć muszę przyznać, że aby reżyserować trzeba naprawdę być ogromnie wszechstronnym artystą.
Podczas wielu godzin spędzanych na planie z moim synem Alkiem, który od 4- roku życia grał w reklamach, serialach, filmach - miałam wyjątkową okazję przyglądania sie pracy wielu reżyserów i aktorów.
. Ciężka to praca i niewdzięczna - bo to i na drągu i w przeciągu ... i bladym świtem i późną nocą ...a efekt czasami dyskusyjny ....

Dziś z powodu tygodnia przed walentynkowego i wpisów od serca, chciałam napisać o filmie, który zapadł w moją dziewczęcą i romantyczną duszę na całe życie ....

To film Zefirellego pt. "Romeo i Julia". Film oglądałam jako młodziutkie dziecko - i muszę przyznać , że swoje piętno odcisnął na całym moim życiu .

Wiele było ekranizacji  tego dramatu Szekspira . Zazwyczaj role Julii grały starsze zmanierowane aktorzyce - a Romea - filmowi amanci ...Tutaj jednak reżyser obsadził w głównych rolach prawdziwych naturszczyków, rówieśników bohaterów ...

Właśnie dlatego obraz jest taki prawdziwy - wydaje się, że nawet współczesny !

Miłość w filmie Zefirellego jest świeża - czysta i niewinna - jedyna i pierwsza jaką każdy z nas kiedyś przeżywał w życiu.

To marzenie nie zepsute grzechem, fałszem ... marzenie o jedynej prawdziwej ,cudownej i czułej.

Muzyka genialnie uzupełnia obraz mrocznej Verony ... i tytułowa piosenka, którą jeszcze wiele lat później grałam na gitarze i śpiewałam - napisałam kiedyś nawet własne słowa....


Niedawno szukając piosenek na bloog trafiłam przypadkiem na trailer z mojego ukochanego filmu i nawet, co było dla mnie całkowita niespodzianką nieznane nagranie Edyty Górniak właśnie tej wyjątkowej tytułowej piosenki.

Dzielę się więc z Wami tą chwilą wzruszenia i cudownymi zdjęciami z filmu ... wierząc, że jeszcze gdzieś jest taka cudna, świeża miłość ...na zawsze .... wierna do końca ....


Tak mi czasem żal tej naszej młodzieży, że przez mody i trendy na wyluzowany stosunek do świata i agresywne zachowania seksualne oraz bardzo prozaiczne podejście do miłości, nawet negację tego uczucia ...tracą coś najcenniejszego w życiu - takie czyste i duchowe podejście do miłości - pierwszej i jedynej ....

Może to nasza wina, że pozwoliliśmy pod wpływem mody - aby wyrzekli się prawdziwego, szczerego uczucia - na korzyść prochów, dopalaczy, alkoholu i agresywnej golizny ...


Seks - jak prochy będą mieli zawsze, do końca życia - a taką cudną prawdziwą miłość można przeżyć tylko mając kilkanaście lat ... i tylko raz ...jeden jedyny raz ...






 


Trzeba przyznać że Edyta przepięknie to śpiewa, prawda ?


                                                     Ściskam ! wzruszona i rozczulona @





czwartek, 10 lutego 2011

Uczmy sie kochać świat ...odchodzimy tak szybko !





   Wiele mnie w życiu spotkało i spotyka porażek - wile błędów wychowawczych zapewne popełnili moi rodzice ... i cokolwiek bym o t nich nie powiedziała - to jestem im wdzięczna za to, co stało się najcenniejszym darem który od nich dostałam, a była to - BEZWARUNKOWA MIŁOŚĆ i PRZEKONANIE, ŻE JEŚLI BĘDĘ CHCIAŁA TO MOGĘ ZROBIĆ WSZYSTKO ... !!!


Dzięki temu, że wierzyli we mnie wyrosłam ( prawie ! ) bez kompleksów - a na pewno z wiarą we własne możliwości otwierania wszystkich drzwi i zdobywania wszystkich szczytów ...

Było to tym trudniejsze, bo dorastałam w czasach, które tak naprawdę nie dawały wiele możliwości na rozwój, auto-kreację i samozadowolenie...


Dziś wiem, jakie to ważne - aby ufać sobie i wierzyć, że to od naszej woli a nie braku możliwości zależy to co zdobędziemy w życiu i co może nawet ważniejsze, jak pozbieramy się po nieuchronnych życiowych porażkach.

Dostałam wczoraj list od Henryka - bardzo miły list od którego biło światło i ciepło robiło się na sercu...
List mówił - tak jak w wierszu Księdza Jana Twardowskiego - że należy dawać ludziom miłość  i mówić  jacy są dla nas ważni - bo te słowa jak talizman nieść będą przez całe swoje życie ...

Świadomość tej prawdy jest dla mnie szczególnie ważna - bo jak wiecie piszę dla dzieci - a rany na dziecięcym sercu NIGDY SIĘ NIE GOJĄ ! - Pamiętajcie o tym rodzice - zanim powiecie coś co zostanie sączącą się raną - a później w najlepszym wypadku - uwierającą blizną ...

Nigdy nie przesyłam dalej łańcuszków. Ten jednak jest wyjątkowo ważny ... i wiem, że jeśli go powieszę na drzwiach szafy - to może nasza miłość, którą nosimy w sobie .... ta wielka POTRZEBA KOCHANIA  i BYCIA KOCHANYM  .... rozejdzie się po bezkresnym jeziorze smutku i zwątpienia na którym dryfujemy naszą kruchą łódeczką przez całe życie ...


DAJCIE INNYM CHOĆ OKRUSZEK WASZEJ MIŁOŚCI, choć kroplę ...
                                                                                                .....a wróci do was ogromną falą  !



....................................................................  A oto list : )))



LIST

Pewnego dnia nauczycielka poprosiła swoich uczniów, by wypisali na
 kartce imiona wszystkich kolegów z klasy,
zostawiając przy tym trochę miejsca obok nich. 
Potem powiedziała do uczniów, by się zastanowili nad najmilszą rzeczą,
 którą mogliby powiedzieć o każdym ze swoich kolegów i napisali to obok
 ich imion. Trwało to całą godzinę, zanim wszyscy skończyli,
 i przed opuszczeniem klasy oddali swoje kartki nauczycielce.

 W weekend nauczycielka napisała każde nazwisko na kartce i obok niego
listę miłych rzeczy przypisanych mu przez kolegów ...

W poniedziałek każdemu z uczniów oddała jego lub jej listę. 
Już po krótkiej chwili wszyscy się uśmiechali. "Rzeczywiście?",
było słychać szepty, "Nawet nie wiedziałem, że dla kogoś coś znaczę!"
i "Nie wiedziałem, że inni mnie tak lubią", brzmiały komentarze.
Nikt potem nie wspominał już o tych listach.

 
Nauczycielka nie wiedziała, czy uczniowie dyskutowali o nich ze sobą
lub z rodzicami, ale to nie było istotne.

 Ćwiczenie wypełniło swoje zadanie. Uczniowie byli zadowoleni z siebie
 i z innych.

 Kilka lat lat później jeden z uczniów zmarł i nauczycielka poszła na
 jego pogrzeb. Kościół był pełen przyjaciół.

Jeden po drugim z tych, którzy kochali lub znali młodego człowieka,
 przechodzili obok trumny i oddawali ostatnią cześć.

 Nauczycielka podeszła jako ostatnia i modliła się przy trumnie. Kiedy
 tam stała, ktoś z niosących trumnę powiedział do niej:

 "Czy była pani nauczycielką matematyki Marka?" Skinęła: "Tak". Ten
 powiedział: "Mark bardzo często mówił o pani."

Po pogrzebie większość szkolnych kolegów Marka zebrało się razem. Byli
 tam również jego rodzice i wyraźnie czekali na to, by porozmawiać z nauczycielką. 
"Chcemy pani coś pokazać", powiedział ojciec i wyciągnął portfel z kieszeni. "Znaleziono to, kiedy zginął Mark.

 Sądziliśmy, że pani to rozpozna". Wyjął z portfela zniszczoną kartkę,
 która najwyraźniej sklejona, była wielokrotnie składana i rozkładana.
Nauczycielka wiedziała, nie patrząc, że była to ta kartka, na której
były miłe rzeczy, jakie koledzy napisali o Marku.

"Chcieliśmy pani bardzo podziękować za to, że pani to zrobiła",
 powiedziała matka Marka, "Jak pani widzi, Mark bardzo to cenił".
 Wszyscy dawni uczniowie zebrali się wokół nauczycielki. 

Charlie  uśmiechnął się i powiedział: "Ja też mam jeszcze moją listę.
 Jest w górnej szufladzie mojego biurka". Żona Hainza powiedziała:
 "Hinz poprosił mnie, żebym wkleiła listę do naszego ślubnego albumu".
"Ja też ciągle mam swoją", powiedziała Monika, "jest w moim
 dzienniku". Potem Irena, inna uczennica, sięgnęła to swojego
 terminarza i pokazała wszystkim swoją porwaną i postrzępioną listę: "Zawsze noszę
ją przy sobie" powiedziała i dodała: "Sądzę, że wszyscy zachowaliśmy
 nasze listy".
 Nauczycielka była tak wzruszona, że musiała usiąść i zaczęła płakać.
Płakała nad Markiem i nad wszystkimi kolegami, którzy go nigdy już nie
 zobaczą.

 Żyjąc z bliźnimi, często zapominamy, że każde życie kiedyś się kończy
 i że nie wiemy, kiedy ten dzień nadejdzie.
 Dlatego należy mówić ludziom, których się kocha, że są szczególni i ważni.
Powiedz im to, zanim będzie za późno.

 Możesz to zrobić wysyłając im tę wiadomość. Jeśli tego nie uczynisz,
 stracisz cudowną okazję do zrobienia czegoś miłego i pięknego.
 Jeśli dostałeś tę wiadomość, to dlatego, że ktoś się o ciebie troszczy
 i to znaczy, że jest przynajmniej jeden człowiek, dla którego coś znaczysz.

 Pomyśl, zbierasz to, co siejesz.
 To co wniesiemy do życia innych, wróci do naszego życia. Ten dzień
będzie szczęśliwy i wyjątkowy dokładnie tak, jak ty!

 Nie pytaj, tylko zabaw się! Wyślij to do 15 osób, również do tej, od
 której to dostałeś.
 Zobaczysz, że to co się stanie, jest piękne..
 Proszę, wyślij to dalej i nie przerwij tego..
Wyślij tego maila 15 osobom w ciągu najbliższych 143 minut.
Kiedy będziesz gotowy, naciśnij F6 a imię osoby, która jest dla ciebie
 wyjątkowa pojawi się na ekranie.
 Bez obaw, to działa.

............................................................................................................................................



To nie żadne cuda, kochani ....TO MIŁOŚĆ !

A do  myśli księdza Jana : " Uczmy się kochać ludzi - tak szybko odchodzą " ....

dodam jeszcze myśl własną :



UCZMY SIĘ KOCHAĆ ŚWIAT - ODCHODZIMY TAK SZYBKO !!!



             .. Miłego Dnia !

                            ...... kochająca Was @     




................................................................................................................................,,,,,
 

słowo do Poprawnej ....





Wychowano mnie na POPRAWNĄ - grzeczną dziewczynkę ... pól życia zajęło mi zmaganie się z tą poprawnością.

Byłam wyczekanym, wymarzonym dzieckiem, grzeczną córeczką - jedynaczką, bardzo dobrą stewardessą, poprawną żoną i oddaną bez reszty matką ... Nad wszystkim tym co w życiu robiłam unosił się cień POPRAWNOŚCI ...

Unosił jak czarny ptak - który kiedy tylko próbowałam spod niego wyjrzeć na słońce - natychmiast przemieszczał się za mną i rozpościerał nad moją głową czarnopióre skrzydła....

Tak, wielokrotnie wydawało mi się, że mam prawo uciec spod jego opieki - tak bardzo pragnęłam słońca i wolności ...ale zawsze wtłoczone w głowę przekonania o właściwości bycia POPRAWNĄ w stosunku do wszystkich którzy mnie otaczają - powodowało, że siedziałam cicho w chłodnym cieniu - marząc tylko czasem o ciepłych promieniach, o szczęściu moim własnym... o robieniu tego co JA CHCĘ ...a nie CO WYPADA, czy co inni o mnie powiedzą...

Mijały lata ...dziś wiem że bezpowrotnie stracone ....
mijały lata kompleksów - wypływających z tego by być taka sama jak inni, robić to co inni, zdobywać to co inni ....  Status społeczny, majątek, wykształcenie, pozycja zawodowa, kariera - przez wiele lat wydawało mi się, że tak trzeba, że to POPRAWNE, przyjęte, uznane ...

Chciałam być doceniana - zdobywać pozycję w świecie artystycznym, literackim ...publikować zdobywać nagrody ....

Owszem - sporo mi się w życiu udało - jeszcze więcej nie ...

Ale kiedy patrzę na ten CHOCHOLI TANIEC ... jaki panuje w środowisku artystycznym, na te miny gulgoczącego indora, snobowanie się na TWÓRCĘ - mesjasza poezji ...


 Kiedy słucham tych napuszonych słów, kiedy czytam recenzje - popisy językowe, których sam autor zapewne nie rozumie. Kiedy analizuję wiersze - tak naszpikowane idioforami ( Idiofora - to idiotyczna metafora - którego to określenia jestem złośliwą autorką )  Kiedy siedzę ziewając na promocjach tomów i tomików  ... dochodzę do wniosku że mój czas jest zbyt cenny by go tracić na fałsz, na kolejne oszukiwanie siebie, czytelnika .... że nie chcę w tym uczestniczyć ... bo przecież na tamten świat idziemy sami, bez ziemskiego dobra, sławy, orderów, nagród ...MASEK !

Zdjęłam maskę poprawnej dziewczynki ! Nie chcę nikogo udawać ! NIE MAM JUŻ CZASU NA UDAWANIE !

Tak, śmiertelna choroba - którą wszyscy w sobie nosimy to RAK ... ale RAK CZASU !
Nasze życie upływa prędko i nieustannie ... NIC już się nie powtórzy :

...żaden dzień się nie powtórzy... nie ma dwóch podobnych nocy ... dwóch tych samych pocałunków ....dwóch jednakich spojrzeń w oczy ... to Wisława Szymborska ...

Uwolniłam się od CHCENIA - od  ZDOBYWANIA ZA WSZELKĄ CENĘ ...
Ta WSZELKA CENA - jest zbyt wysoka , nie chce jej płacić ...

W jednym z dawnych wpisów na temat raka -mówiłam już o tym, że śmiertelna choroba nasza, czy bliskich - to przyspieszony kurs dojrzałości  - przyspieszony kurs szczęścia JUŻ , TERAZ, NATYCHMIAST ...

.... to świadomość, że jeśli nie zrobimy czegoś natychmiast - to być może nie zrobimy już nigdy i być może tracimy jedyną szansę na bycie szczęśliwym - choć przez jedną krótką chwilę ...

Po raz kolejny przytaczam wiersz. Pewnie macie już go dosyć - ale myślę, że to najważniejszy mój wiersz NAJWAŻNIEJSZY ... bo jest TU i TERAZ !



                                                                                            
chwila


ciągle uczę się chwili
jestem tylko chwilą
to jedyne co mam

tu i teraz

kiedyś - umarło
jutro - niepewne
wczoraj - nie wykorzystane

jedynie tu i teraz

szczęście obecności
radość jedności bycia
i współbytowania

… jestem



Przepraszam, że tak was męczę tym wierszem - ale jest mi potrzebny do kontynuacji tematu o zdradzie - wierności  i  poświęcaniu się dla partnera ...


Ten może przydługi wstęp jest po to by zadać wam pytanie - to samo, które sobie tak często zadaję  :

Czy mamy PRAWO do własnego szczęścia ? 

Czy raz dane słowo na " miłość do grobowej deski" - MUSI OZNACZAĆ REZYGNACJĘ  z własnej radości ? 

I czy w końcu można KOCHAĆ i nakazać sobie to kochanie w imię raz danego słowa ?
.............. i z tym pytaniem znów złośliwie Was zostawiam  !      

                                                                                                       wasza wolna  @




.............................................................................................................................................................