czwartek, 31 marca 2011

Rynny i kokardka na ogonie ....

Witajcie Wiosennie i Porządkowo  : )))



Dziś mam dobry nastrój, bo zaraz przyjeżdża fachowiec reperować rynny : ))))

Ci z Was którzy śledzą moje wpisy na bloogu wiedzą, że te nieszczęsne rynny spędzały mi sen z powiek od roku. Bo jak ty optymistycznie patrzeć na świat  - kiedy za oknem widać zgiętą wpół i zwisającą smętnie jak nie przymierzając kultowy " zwis męski" starą, szarą i obłażącą z farby rynnę ?

Jak śnić słodki sen - kiedy na ściany domu jak rak nieborak wpełza wilgoć i straszy perspektywa grzyba ?

Spaliny, hałas, szaro -burość i kurz miejski - a do tego jeszcze grzyb i wilgoć na starym murze - to przecież zbyt dużo jak na depresyjną kobietę ... i nawet wyłażące na łysy trawnik krokusy nie poprawiają sytuacji. 

Dziś jednak jest pięknie i optymistycznie - tylko coś facet od rynien nie przyjeżdża - a już dziesiąta !

Nie tracę jednak nadziei i czekam z kawą na stole i zwierzakami obok. 
Właśnie mój pies Dżihad po rozszarpaniu na strzępy tekturowego pojemnika po jajkach ( kurzych) położył sie na moich nogach i grzeje ... a Filemon z kokardą na ogonie zaległ na poduszeczce okiennej za moimi plecami.

Obaj panowie nie przepadają za sobą - ale się tolerują ... i to właśnie z nich nasi politycy powinni brać przykład jak to można ładnie się różnić. 
Pewnej niesprawiedliwości niestety nie dało się uniknąć - bo pies korzystając z pozycji silniejszego - regularnie wpiernicza kocie żarcie ...
Sprawiedliwe są tylko insekty - a z nich najwredniejsze KLESZCZE - coś wiem na ten temat, bo właśnie skończyłam leczyć boreliozę !!! ... bo atakują bez różnicy i kocią i psią skórę.

Wczoraj Alek znalazł na karku Filemona ogromnego jak ziarno kukurydzy kleszcza !!!
Drań musiał siedzieć już kilka dni, bo kot jakoś dziwnie tarzał się na betonowym tarasie - który przecież do tarzania się nie nadaje ...

Trochę mnie to dziwaczne zachowanie kota dziwiło - ale tolerancyjna jestem i nie ograniczam mu wolności. Chce się tarzać na betonie nie na trawie - proszę bardzo ... A jednak jak widać nic nie dzieje się bez przyczyny - i ten beton był całkiem usprawiedliwiony ...

No i proszę jakie mądre te zwierzątka ...

Zastanawia mnie jeszcze pewna niewyjaśniona zagadka kociego ogona. 
Otóż ze trzy tygodnie temu podczas sprzątania znalazłam frotową gumkę kiedyś przywiezioną z Bangkoku z piękną białą kokardka w czarne kropki spiętą plastikowym serduszkiem. Ponieważ nie miałam pomysłu gdzie ją położyć a kot był pod ręka - to założyłam mu tę kokardkę na ogon. Elegancka kocia - pomimo, że mogłaby z łatwością zdjąć te ozdobę - chodzi z nią dumnie i nie zdejmuje ...

Wniosek ?
Albo go ogon boli i  frotowa gumka grzeje i usztywnia ogon koci ...albo elegant jakiś !

Miłego dnia !

Aha ... uważajcie na kleszcze - już są !!!!

Lecę bo rynny przyjechały ! - buziaczki gorące jak nie wiem co !    wasza radosna @


    To Dzihad ( ten większy ) i Maszka Mirki ( może przyszła narzeczona ...kto wie ? )


 A to wiadomo - Mój kot elegant ....



wtorek, 29 marca 2011

Między sierpem, młotem i ... kijem baseballowym ...

  Witajcie !

   Przeglądając dzis w internecie aktualności politycznye trafiłam na komentarz jakiegoś internauty - który cytował wierszyk Marcina Wolskiego. 


Wierszyk - jak to bywa z fraszkami o zwierzątkach - super trafny i dowcipny - jak zresztą wszystko co pisze Marcin. 

W komentarzu do stosunków polsko - rosyjskich - można by powiedzieć :

"... śmiej się zając śmiej, a sam widziałem, żeś p...dolnął nie wąsko !"  ( broń Boże to nie aluzja do 10 kwietnia ! )

Tak też jest z tymi naszymi politycznymi STOSUNKAMI - dużego z małym , silnego ze słabym i mądrego z głupim ...
Jak się nie obrócisz to i tak pupa z tyłu ...


A nasz rządzik się cieszy, że niedźwieź użył go zamiast liścia łopianu - choć nie jestem pewna czy niedźwiedź załatwia to liściem ? Ha...ha...ha...

Tak sie przecież cieszymy, że Rosjanie kochają zająca zza miedzy czyli nas ... naszego Donalda Uśmiechniętego i Bronisława Kotyliona Bul-Komorowskiego... i naszego ryżego Olbrychskiego ... i czterech pancernych ... i psa ... i naszego nowego wieszcza narodowego czyli Wajdę ...który teraz film kręci o ( kręcącym ) Mędrcu zwanym Bolek...


Amerykanie też podobno nas kochają. Tak nas kochają , że w trosce o całość populacji i trwałość biologiczną naszego Narodu - nie dają nam wiz, żebyśmy sie rozmnażali u siebie a nie za granicą. 
A przecież miało być tak pięknie - i tak korzystnie finansowo i kontraktowo po Iraku - który my tak ramię w ramię z braćmi amerykańskimi ... krwią i blizną ...

Od dobrych stosunków polsko - amerykańskich mamy liska preriowego - czyli  posłańca Radzia Sikorskiego od żony amerykanki z polskiego dworu i amerykańskiej uczelni ...
Cieszymy się, że przyjaciele zza wWielkiej Wody tak nas kochają - chlubimy się tym, wierzymy, że dadzą, że zainstalują, że ochronią ...że poniosą nas z tarczą a nie na tarczy ...


Oj nadziejo, nadziejo - czyjaś ty matka ?!

A teraz żeby Was troszke rozbawić cytuję wierszyk Marcina - o  niedźwiedziu  ... i mój własny napisany przed chwilą jako odpowiedź na fraszkę Marcina .  

: ))))

 Ten znalazłam w komentarzach cyt:
"Raz ordynarny niedźwiedź kucnąwszy na łące
W dość niewybredny sposób podtarł się zającem.
Zając się potem żonie chwalił po obiedzie:
- Wiesz, stara, nawiązałem współpracę z niedźwiedziem!"



;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;


  Ach te bajki o zwierzątkach - niby niemodne, a ponadczasowe ...
  Zamiast kilku stron gadki - kilka trafnych zdań - i cała prawda  o stosunkach polsko-rosyjskich .... chociaż i bizon amerykański  by tu pasował                                         

                                                    a  - to już mój autorski tekst    : ))))

                 

                     ***


Kiedyś potężny bizon poczuł ogień chuci
spotkał liska na prerii – posiadł go... i rzucił
gdy wydupcony lisek złachany i chory –
bez sił i z gołym dupskiem dowlókł się do nory

jęczał : naszych dobrych stosunków uchylę zasłonę 
 od dzisiaj mamy pewne małżeństwo z bizonem !




Niech  żyje Radzio Sikorski ! – Buziaczki !   Wasza @ do 2

poniedziałek, 28 marca 2011

obmyslam świat - wydanie trzecie ...





                                                                 Ewa Zelenay

obmyślam świat


obmyślam świat
wydanie trzecie

wydanie trzecie
uzupełnione o przypisy

gdzie przypis mylony z przepisem
a bibliografia    cóż to za biografia ?!

w nieporządku alfabetycznym
aż gęsto od odnośników i odsyłaczy

do wszystkiego najgorszego
co ludzkie i co nam obce

na wszystkich językach świata:
adaptacja – aforyzm – alegoria – aluzja
poetyka – posłowie – powieść – psałterz – puenta

… na puentach wielokropka ucieka

i tylko : satyra – secesja – strofa
i tylko : wagant – wątek - i -  werset

i tylko : wiersz  wolny !


........................................................................................

niedziela, 27 marca 2011

Wiosna ...



No i znowu siedzę po nocy, choć oczy mi się zamykają .
Pojechałam dziś w odwiedziny do mojej przyjaciółki Mirki. Pisałam już Wam kiedyś o niej i o jej domku zaczarowanym pod Warszawą w Michałówku.
Domku pełnym urokliwych,  kobiecych sprzętów gdzie na kanapie królują dwa okazałe kociska a od niedawna jest jeszcze nowa mieszkanka Domku Kobiet czyli Maszka – 2 miesięczna psica - bernardynka .   

Z radością wyrwałam się ze smrodliwego miasta  zabierając  ze sobą mojego małego Dżihada – żeby się psiaki poznały.
Dżihad pierwszy raz podróżował samochodem, ale okazał się psem dzielnym i nie zarzygał mi fotela. 
Tak więc pierwsze koty za płoty ( a właściwie to psy ! ) Dobrze że mój maluch nie choruje w samochodzie i będzie go można czasem gdzieś zabierać , na przykład do Maszki.

Gorzej na tym wyjdzie Mirka, bo szczeniaki tak były sobą zafascynowane, że nie widziały pięknych kęp liliowych i żółtych krokusów, które wylazły spod ziemi i obwieściły przyjście wiosny.
Pachniało ziemią, zbutwiałymi liśćmi i czymś takim wiosennym. Za ścianą domku słonko grzało, piliśmy sobie kawkę z pianką i jedliśmy drożdżowy placek.
Było milusio i relaksowo. Psiaki kotłowały się na wypielęgnowanym trawniku  Mirki a obok rowu pełnego wody kwitły bazie .... wiosna !

Zrobiłam trochę zdjęć :








niedziela, 20 marca 2011

Świt Odysei ... zmrok rozumu ...

112 rakiet uderzyło w Libię

112 rakiet uderzyło w Libię

W pierwszej fazie operacji francuskie myśliwce zaatakowały libijskie czołgi, a z brytyjskich i amerykańskich okrętów wystrzelono 112 rakiet Tomahawk do ponad 20 celów na libijskim wybrzeżu.Libijscy rebelianci 
112 rakiet uderzyło w Libię - zobacz zdjęcia

W sobotę koalicja USA, Francji, Wielkiej Brytanii, Kanady i Włoch rozpoczęła w Libii operację "Świt Odysei". Interwencja ma powstrzymać armię Muammara Kadafiego przed atakami na ludność cywilną. Jednak libijska państwowa telewizja podaje, że siły koalicyjne uderzyły właśnie w cele cywilne; zginęło 48 osób, a 150 jest zaginionych.


>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

No i mamy kolejną wojnę - chłopcy się bawią. Pajac Sarkozy rzucił swoje zabawki na Libię ... dorzucili się inni chłopcy .... Brawo ! Wojna napędza gospodarkę...wojna to zastrzyk nowej energii dla zdychającego świata ... 

Wyprodukuje się nowe samolociki, bombki, pociski, broń - przy okazji można zrobić " test na ludziach" - nowych środków chemicznych, biologicznych i kto tam jeszcze wie jakich ...

W zadymie wszystko się ukryje - dowódcy marzą o sławie, wielkości - mają power ...
Palec na mapę .... i jebut ! .... bombka leci ...
Cel naniesiony i traaaaach ! fontanna pocisków ...

I na kogo to wszystko ? ... na namioty nomadów i stada wielbłądów ? 
W jakim schronie na tej piaszczystej ziemi mają ukryć się kobiety i dzieci ?!


Mam dwóch synów - i nie chcę, żeby jakiś francuski pajac, czy amerykański Żyd wysyłał ich na wojnę o kasę i wpływy ... z wyświechtanymi pieśniami o niepodległości i demokracji na ustach !
Misja pokojowa - misja stabilizacyjna ... zalać krwią, żeby potem wprowadzać swoje prawa ...
DO D... Z TAKIM PRAWEM I Z TAKĄ WOLNOŚCIĄ !

CAŁE SZCZĘŚCIE ŻE Z NASZYMI KILKOMA SAMOLOCIKAMI I PRZESTARZAŁYM SPRZĘTEM NIE MAMY PO CO TAM SIĘ PCHAĆ - bo z cała pewnością jakiś przemądrzały pajac posłał by do Libii  i naszych żołnierzy ...


Żeby rozpoczynać wojnę trzeba wyczerpać WSZYSTKIE możliwości mediacji . Moim skromnym zdaniem nawet ich porządnie nie rozpoczęto. Odczekano chwilę, dla przyzwoitości i uspokojenia mediów i BUUUUUMMM .....


A pomyśleliście drodzy panowie w garniturkach od Bossa - co będzie jak ogłupiały i zdesperowany szaleniec wyciągnie asa z rękawa ... skuma się z kim potrzeba i ruszy na Europę ...


KIJ W MROWISKU ... ŚWIT ODYSEI ....  CZY ZMROK ROZUMU ?



..............................................................................................................................@



sobota, 19 marca 2011

Przebiegunowanie Ziemi 2012 / Change magnetic field 2012

Nadciąga koniec świata? Sprawdzają się PRZEPOWIEDNIE!
Koniec świata jest blisko, tak mówią znaki, przed którymi ostrzegają apokaliptyczne wizje świętych i jasnowidzów. Te znaki widać już teraz. Jeden z nich pojawił się w Polsce - z pasiek masowo znikają pszczoły. Bez nich zginą rośliny, a wraz z nimi ludzie.
Takich zjawisk jest więcej. Zebraliśmy kilka znaków, o których wspominają przepowiednie. Czy to już koniec?

sonda

Czy wierzysz w przepowiednie?

51%
49%
Giną pszczoły
Już Albert Einstein powiedział, że po zniknięciu pszczół ludzkość przetrwa najwyżej 4 lata. Oby nie, bo te pożyteczne owady właśnie znikają bez śladu. Po raz pierwszy to tajemnicze zjawisko zaobserwowano w USA. Ale dotarło też do Polski. Owady gdzieś uciekają, zostawiając w ulu królową. - Jeżeli wyginą pszczoły, to i ludzie - mówi Zbigniew Wojcieszek, pszczelarz z Brwinowa, który sam doświadczył wymierania całej pasieki. Prezydent Polskiego Związku Pszczelarzy Tadeusz Sabat dodaje: - Tu nie chodzi o miód. 84 proc. gatunków roślin potrzebuje zapylania przez pszczoły. Jeśli ich zabraknie, nie będzie owoców i warzyw - przewiduje.
Przeczytaj koniecznie: Jasnowidz Krzysztof Jackowski przepowiada: Polska zostanie bankrutem, atak na Libię początkiem III wojny światowej?
Trzęsienia ziemi i wojny domowe
Słowa przepowiedni królowej Saby, jeżą włosy na głowie! "Będą ognie wewnętrzne, trzęsienia ziemi, tak że wielkie szkody ludziom poczynią, a nawet wiele ziemi zgoła przepadnie i pogrąży się w morzu". Przypomina to ostatni kataklizm w Japonii. Tysiące zabitych, zaginionych i rannych, radioaktywne skażenie, mimo że kraj ten był najlepiej na świecie przygotowany do takiego wstrząsu. Ale już Nostradamus określił rok 2011 jako "wyjątkowo niebezpieczny dla rodu ludzkiego".
Ostatni papież?
Nostradamus mówił też o ostatnim papieżu, który ma mieć ,,skórę oliwną", a w herbie Benedykta XVI jest Murzyn w koronie. Nostradamusowi mogło też chodzić o Baracka Obamę - w jego czasach to papież był najpotężniejszą osobą na świecie, obecnie za kogoś takiego uważany jest prezydent USA.
Wielki księżyc
Słowa Ewangelii wg św. Łukasza przed końcem świata zapowiadają "straszne widoki i znaki ogromne z nieba". Tylko ubiegłoroczne trzęsienie ziemi na Haiti zabiło 316 tys. ludzi. A znak na niebie ujrzymy... dziś! Na godz. 20.10 przewidywane jest wielkie zbliżenie Księżyca do Ziemi. Będzie w pełni, zapowiada się więc budzący grozę widok.
Patrz też: Przepowiednie na 2011 rok – Aztekowie i koniec świata, Nostradamus i przymierze z Arabami, Baba Vanga i III wojna światowa


Więcej
http://www.se.pl/wydarzenia/ciekawostki/nadciaga-koniec-swiata_176500.html

... uciec na księżyc ?

Fakt

Jeśli NATO uderzy w Libię...

ONZ dało zielone światło do ataku na Libię. W stan najwyższej gotowości postawiono siły NATO. Część państw, m.in. Rosja, Niemcy i Turcja, odmówiło udziału w ataku na wojska Kadafiego. Polska też nie chce brać udziału w operacji zbrojnej, rozważa jedynie pomoc w akcji humanitarnej samolotami transportowymi. Ale w rejon konfliktu rusza lotnictwo i okręty m.in. Wielkiej Brytanii, USA, Kanady i Francji. Świat stanął na krawędzi wojny...

– Polska nie zaangażuje się w operację zbrojną w Libii – próbował uspokoić rozgrzane emocje Donald Tusk (54 l.). A gorąco było od samego rana, bowiem jesteśmy w NATO i atak sił paktu na libijską armię oznaczałby wplątanie również naszego kraju w wojnę.

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>


No i trzęsie się nasza biedna ziemia, kolebie, wytrącona z równowagi ...
Tsunami zalewa Japonię, wrze w krajach arabskich a teraz znów stajemy na krawędzi wojny nie daj Boże ... światowej ...
Cóż takiego stało się w umysłach ludzi, że nie mogą pohamować agresji ?
Po raz pierwszy zgadzam się z naszym rządzikiem, żeby nie angażować się w nowy konflikt zbrojny w imię jakiś miałkich i niepewnych przyjaźni, papierków podpisanych przez poprzedników, które w ogniu wojny płoną jak inne papiery i maja taką samą jak one wartość ...

Uciec by gdzieś na koniec świata. Zaszyć się na bezludnej wyspie, żeby nie słyszeć i nie widzieć  ... bo jak tu żyć, robić plany na przyszłość - kiedy cień czarnego ptaka nad głową a pod nogami się trzęsie !

Tylko gdzie uciekać ... na księżyc ?






Wściekły szturm na miasto rebeliantów - zdjęcia




piątek, 18 marca 2011

Kizia Mizia i Predator ...

Kizia Mizia i Predator ... 

piątek, 18 marca 2011 23:53








Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat ... ja wysiadam ...

Wczoraj miałam straszny dzień. Już wcześnie rano porządnie  zezłościłam  się hydroforem

Nie wiem, czy spowodowało to spadające ciśnienie, czy jakaś nieszczelność, bo w łazience, kiedy tylko bierze się wodę to słychać jak w piwnicy włącza się hydrofor.

Odgłosowi włączającego się urządzenia towarzyszy wybuch gazu w starym piecyku kąpielowym. Przyznacie , że to irytujące – i trochę niebezpieczne – bo jak wiadomo z gazem i elektrowniami atomowymi nie ma żartów.

Jednak mojemu współlokatorowi to nie przeszkadzało. Mył się przed wyjściem do pracy spokojnie – nie zwracając uwagi na świsty i ciągłe wybuchy w piecyku oraz wyjący hydrofor.

Wkurzyłam się ... wkurzyłam jak nie wiem co ... bo sami przyznacie, że albo się ma chłopa albo nie !.

Jestem 100% babą – dobrze gotuję, szyję, haftuję, robię na drutach i szydełku i w ogóle kobiece role w domu pełnię nieźle, ale do cholery nie chcę się znać na hydroforze, elektryce, samochodzie i innych męskich zajęciach !

Nie jestem feministką – owszem, przyznaję, że ludzie są równi ... ale nie tacy sami.

Dzięki Bogu różnimy się między płciami zasadniczo.
To właśnie jest piękne, podniecające , fascynujące.

Nie chciałabym być kowalem ani górnikiem, ani strażakiem ani innym babo-chłopem.
Lubię nosić spódnicę a spodnie zakładam tylko na wyjazdy sportowe i do pracy w ogrodzie.

Cieszę się z macierzyństwa, z delikatności i wrażliwości kobiecej ... i nie chcę się z facetem zamieniać na role. Dobrze mi tam gdzie jestem – i nie dobrze mi , kiedy typowo męskie zajęcia spadają na moją biedną głowę.

Owszem baba nie facet i ze wszystkim sobie poradzi – ale w sumie po co - jak ma faceta ...

A tu nic – trzech panów w domu – a po hydraulika i malarza musiałam dzwonić sama. Rynny smętnie wisiały oberwane przez pół roku– w końcu tydzień temu z rozpaczy sama poszukałam dekarza.

Znalazłam, umówiłam się i oczywiście dopilnuję, żeby pracę zrobił dobrze. A to wszystko dlatego, że panowie zleniwieli, zniewieścieli, że ani pożytku z nich ani pieniędzy.

Kobieta musi urodzić , wychować, karmić, chwalić, żeby się broń boże nie obraził, prosić grzecznie o pomoc, sama sobie załatwić, sama sobie zapłacić, zarobić na te rachunki – i jeszcze się uroczo przy tym uśmiechać, bo jak nie – to znaczy herod-baba ... a nie Kizia Mizia ...

A oni chcą Kizi –Mizi skrzyżowanej z Predatorem !!!

Podsumujmy. Prawdziwa kobieta według naszych panów powinna  :

Być słodka, wiotka i subtelna jak Iza Miko, seksowna i podniecająca jak Marlin Monroe, perwersyjna jak Sharon Stone ... macierzyńska jak święta Maria, cnotliwa jak mniszka i rozpustna jak kurtyzana...

Czyli powinna być do wyboru – jak napisała Szymborska – zmieniać się tak jak by nic się nie zmieniło ...

No i oczywiście powinna pracować i zarabiać, sprzątać w domu, gotować, odrabiać z dziećmi lekcje, i działać w komitecie rodzicielskim. Prasować koszule męża, dbać o kwiatki i zwierzęta domowe, w terminie płacić rachunki, wzywać fachowców i płacić im z własnej kieszeni ... i w ogóle tak robić, żeby nie fatygować zbytnio swojego samca Alfa... który „ męciony i piąci ”

A jeśli nie będzie dopieszczać i wykonywać tego wszystkiego – jej samiec Alfa znajdzie sobie z całą pewnością młodszy model – prosto z salonu „ nówka sztuka” i odejdzie z nim ( tym, modelem) w siną dal zabierając przy okazji pieniądze ze wspólnego konta, samochód i wyprasowane przez żonę koszule ...

Tak, tak drodzy Panowie – po co wam równouprawnienie ? Przecież gdybyście musieli robić to co my – to byście się po kilku tygodniach z rozpaczy popełnili samobójstwo ...

.......................................... Tak więc, po tym trochę przydługim wstępie kontynuuję wątek wczorajszego dnia ...................................czyli  mojego wkurzenia ....
.
Tak się tym lenistwem i olewaniem wszystkiego przez Pana J. wkurzyłam, że kiedy poszedł do pracy to z tej bezsilnej złości poczułam się trochę słabo ...

Bardzo chciało mi się spać, nie mogłam ustać na nogach ... położyłam się więc do łóżka a kot ze mną ... zapadałam się w drzemkę i budziłam jeszcze bardziej zmęczona ...

Coś jest nie tak, pomyślałam i z trudnością zwlokłam się na dół ... zmierzyłam ciśnienie – było OK.

Zmierzyłam cukier – 410 !!!

Ketons !....ketons !.... ketons ! ... pulsowało na wyświetlaczu gleukometru. Pierwszy raz widziałam taki napis – bo nigdy nie miałam takiego wysokiego cukru ...Powtórzyłam pomiar trzy razy ...ciągle to samo ...

W głowie mi huczało, bolało za mostkiem, twarz miałam w kolorze buraka! Zadzwoniłam do syna :

MMMMiiiichał ... wychrypiałam w słuchawkę ... Co się stało ?!  zapytał z niepokojem ...
Wzywaj pogotowie ! Jestem daleko – mogę być za czterdzieści minut ....wzywaj pogotowie !
Byłam trochę zamroczona i nie bardzo mogłam się pozbierać.

Jeśli mam umrzeć – to przynajmniej czysta ! – zadecydowałam i wlazłam pod prysznic umyć włosy.

To jakieś moje zboczenie „ po – zawodowe”  ZAWSZE WYGLĄDAĆ DOBRZE – mieć czyste włosy i pomalowane rzęsy ...

W końcu jak zejdę, to który z moich facetów pomyśli, że chciała bym przed Sw. Piotrem stanąć wyszykowana ?  Może gdybym miała córkę – to by na to wpadła ... ale synowie – nigdy !

 Tak więc postanowiłam zrobić to sama ...

Gorąca woda lała się na moją głowę, klatkę piersiową i ramiona ... o dziwo ból zamostkowy zmniejszył się. Wyszłam z wanny i z trudem się ubrałam ... zmierzyłam cukier 260 !

Jakieś cuda się dzieją ... po kąpieli spadło i to jak bardzo !

Skończyło się jednak w szpitalu – do którego pojechałam sama własnym samochodem - bo znajomy lekarz kazał zrobić EKG.  Miałam krew gęstą jak zupa jagodowa mojej mamy. CRP – bardzo podwyższone ... muszę iść z tym wynikiem do lekarza w przychodni...no i zająć się cukrem – bo nie jest dobrze.

Dziś cały dzień jem tylko ogórki, sałatę i pierś kurzą bez tłuszczu , a jednak cukier mam 280 ... Oj żeby to moje życie było takie słodkie jak moja krew !


Dobrej nocy !

A jutro sobota – więc co ja będę robić ? – tak, tak .... oczywiście sprzątać !!!


                                                                              Wasza słodka @

wtorek, 15 marca 2011

Gąsiennica na głodzie ...


Gąsiennica na głodzie ...



Czy zdarzyło Wam się kiedyś, że z powodu nadmiaru spraw do załatwienia nie robiliście nic ?

Mnie się to niestety często zdarza. Jako typowa zodiakalna waga wszystkie decyzje jakie muszę podjąć w życiu rozważam dokładnie po sto razy....

Kiedy zbierze się razem kilka takich spraw do rozważenie i kilka decyzji do podjęcia - staję się bezradna i ogarnia mnie totalny paraliż... nie robię NIC ....

Siadam wtedy przed komputerem i z poczuciem winy, żem taka leniwa baba - klikam w cokolwiek albo gram na kretyńskiej Farmeramie siejąc, zbierając, wywożąc gnój i zbierając punkty doświadczenia ....he...he... czy to nie idotyczne ?!

... albo łażę bez sensu po domu zauważając każdy kurz i bałagan - co wprowadza mnie w jeszcze gorszy nastrój ... uzmysławia bezsens mojego życia ... przewalania tej sterty nieustannie rosnących brudów .... które im szybciej zostaną sprzątnięte - tym szybciej zaczną rosnąć od nowa ....

MASAKRA ...

Jest jeszcze inny sposób odreagowania ... idę do kuchni i jem ... jak gąsiennica, jak larwa bielinka kapustnika ...która ma jak najszybciej przepotwarzyć się w motyla ...

Oczywiście jak łatwo się domyślić - gąsiennica  nie zmienia się w motyla lecz w czołg ... co wprowadza ją w jeszcze większe poczucie winy ....

Biję się po łapach i wyciągam paprykę i ogórki - bo najmniej tuczące ... robię sobie setną kawkę z mleczkiem i herbatkę bez cukru ... pomarańczkę, marcheweczkę ... biały serek .... wszystko oczywiście bez cukru - bo cukier własny ...

Dlaczego tak się męczę całe życie na głodzie ?!

A może to głód miłości, czułości, poczucia bycia potrzebnym ... ech !
...cokolwiek by to nie było - to ma zgubny wpływ na moją linię i na chorą głowę ...

                                                      idę zrobić sobie kolejna kawkę ... i może posprzątam : (((((




niedziela, 13 marca 2011

Mali - wielcy ludzie ...

   Zgadnijcie co robiłam cały wczorajszy dzień ? Tak, macie rację. Była sobota - to znaczy - sprzątałam ...
Fakt, nie jest to moja ulubiona czynność - ale jak tu nie sprzątać jak słonko zagląda w szybę w jadalni i ukazuje świat zakurzony, pozimowy, bury. Walające się w całym ogrodzie tacki plastikowe po psim żarciu, doniczki, które jakimś sobie tylko znanym "wiatrowym" sposobem ten piosenkowy psotnik wywiał nie wiadomo skąd.
Suche badyle trzcin , które szkoda było ścinać na jesieni - bo tak pięknie wyglądały ...itd....itd...itd

Niestety teraz przez jakiś czas będzie w ogrodzie łyso i szaro ....ale już za parę tygodni nastąpi eksplozja zieleni...
Zima w mieście zawsze jest za długa. Zima miejska, doliniarska - to nie zima górska skrząca się miliardami  gwiazdek, sopli i i sopelków, nawisów śniegowych i grubych płatków śniegu sypanych jak z poprutej pierzyny babci jesieni. Zima miejska, to mokre buty, żółta breja na podłogach autobusów, dyndająca się na przedramieniu parasolka, która przeszkadza przy wsiadaniu i skuleni z zimna ludzie kaszlący i kichający w twój kołnierz... brrr !

Marudzącej zimnej babie mówimy NIE !

................................................................................................

Piszę tu do was - niby żartem, a przed oczyma obrazy z Japonii....kraju grzecznych i zdyscyplinowanych ludzi o dumnych sercach samurajów ...

Jestem pełna podziwu dla spokoju, opanowania i dyscypliny, jaką potrafią zachować wobec tej potwornej tragedii jaka ich dotknęła ...
Wiem, że od dziecka uczą się zachowania spokoju w trudnych sytuacjach, wiem, że okazywanie emocji sprzeczne jest z kultura i tradycją tego kraju ... jednak , jak można nie okazywać emocji, kiedy giną najbliżsi, kiedy walą się domy i fale porywają pociągi   - kiedy w jednej chwili pod ścianą wody znika pół wioski, lub zapada się budynek ...

Wspaniali mali-wielcy ludzie z kraju Kwitnącej Wiśni ... ile bladoróżowych drzewek wiśniowych nie zakwitnie na waszej skalistej wyspie  tego roku ?