poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Psychiatryk dla Myszki Miki

 

F// Psychiatryk …

Psychiatryk dla Myszki Miki.. ?

Opowiastka o Honorze i „zdolności honorowej” Honoraty…
(publikacja na www.teksty.salon24.pl)
___________________________
Tyle zadęcia, wysiłku, drobiazgowości, wizyt wzajemnych, papierów, papierków, wiwisekcji, rżnięcia kadłuba i głąba na metr w głąb przekopanego, przeprosin złodziei za kradzież i lubowania się w pluciu na trumny, galowo zapięta w mundur ekspertyza plus mnóstwo ogromnie ważnych konferencji i kilkanascie miesięcy szumu informacyjnego mającego zaszumieć jak wierzby nam – wszystko po to, by w prostym wybiórczo-wyborczym rozumku pingwina utkwiło stwierdzenie:
Jest źle, ale nie aż tak jak mogłoby nie być… I w przyszłości się już nie powtórzy, oj, nie…
Mamy wspaniałych siedmiu, a może nawet i wiecej ich w tym strączku, może nawet cała orlikowa jedenastka, nie ma się czym przejąć, urlop zasłużony, weekend nie trzy lecz siedmiodniowy, luzik, trampki, krótkie majteczki, spoko, ale – (tu dla dzieci i młodzieży cytat z ośmiokrotnie po zamachniętych kulach dziurawego  Stefka ps. Burczymucha)  – „choćby niedźwiedź – to dostoję”, bo przyjaźń to piękna sprawa, a może i ważniejsza od paru innych.. (a jeśli się w cytatach pomyliłem to tylko dlatego, ze i ja też mam czasem prawo się pomylić)
Cały ten czas trwało w najlepsze zadeptywanie sladów jednych drugimi, pokrzykiwano i przepychano, rzucano ścierkami z tarasów na krzyż i w poprzek, popijano zimnym browarem, co kto znicz zapalił, zaraz gaszono, albo i nawet palące do worków na smieci wraz z pamięcią o zmarłych wkładano, trybunałowano po pachy i gardłowano, a każdy wuj na swój strój tłumaczył i w kilkunastu babilońskich językach, i wszystko po to – by kilkanaście miesięcy lansować tezę, że co niezatapialne ma prawo pozostawać na tratwie i ani drgnąć, nawet osypywane kwiatami, i udowodnić, że zoombie nie tylko mają duszę, lecz i są nastawieni przyjacielsko (do naszych reżyserów)…
Aż tu nagle – rypnęło.
Ciekawe, że biedny pan Minister od niewzruszonej chyba już niczym Obrony, którego żadna siła nie była w stanie odwołać tuż po katastrofie – stał się (tuż przed urlopem sejmowym i Wyborami) godny nagle „honorowego odejścia”?
Cóż to jest za zjawisko – ten Honor. Niekiedy, gdy już niby nie ma po co – odnajduje się i przydaje, a czasem, kiedy trzeba, to nawet pannie Honoracie na przyzwoitym herbacianym przyjęciu nagle się gdzieś bezpowrotnie zapodzieje, tak, tak… A najgorzej, gdy już ”po herbacie” i zaginie gdzieś bez śladu…
Czy mieć honor po prostu oznacza, że trzeba się dogadać i że i wilk ma być syty i … owca cała? Honor wtedy – dla obu stworzonek?
A dla nas co…? Też Honor… ?
A przecież od dawna wiadomo że poświęcony na ołtarzu dla Matki Ojczyzny pracowitej biedny minister jest tylko i aż psychiatrą, a główną odpowiedzialną za katastrofę jest i była (i ma zamiar aż po totalne zapomnienie być) ulubiona nasza komiksowa i dobranockowa bohaterka, Koziołka-Matołka, Toli z Woli co kiboli woli, Bolka i Lolka, psa Pluto, a może i samego Kaczora Donalda kuzynka – Myszka Miki…
Ona – jedna i tylko jedyna – z pewnoscią ma „żółte” papiery i dlatego jest (z nich wszystkich najbardziej) odpowiedzialna… no bo jak nie ona – to kto… ?
Yogi Misio…? Niee…
I to było (w piątek, 29.07.2011) do udowodnienia…