poniedziałek, 24 stycznia 2011

Herbatka z Filemonem ...

Zaprosiłam na herbatkę mojego kota. Kot za kawą nie przepada, więc zajął miejsce przy imbryku po drugiej stronie stołu.

Patrzył jak popijam kawę latte, jak to mam w zwyczaju koło południa.

Milczał - trzeba przyznać, że jest niezbyt  rozmowny - cóż , tak już ma.Taki milczący kot.

Czasem mruczy jak widzi świeżego kurczaka - no ale przecież nie będę piła kawy z kurczakiem ... milczał więc jak zaklęty ...




... koty z bajek tak mają a Filemon jest kotem z bajki - z mojej bajki ...


                                                                        ***


Łozinowa znowu utonęła w śniegu - wychodzić się nie chce ...
Tylko by człowiek siedział w fotelu  albo zalegał na kanapie z dobrą książką w ręku. Mam ochotę trochę popisać ... może jakiś zimowy wiersz ...

Za oknem śnieg pada gęsto i wolno - jakby sąsiad spod chmurki trzepał wielkie kołdry z pierza.
 Płatki są grube ząbkowane, mokre ...i od razu na dłoni zamieniają się w mokrą kroplę ....
....i taka zimowa, miękka ciiiiiiiisza ...

Napaliłam w kominku.... Cudnie !
Iskry strzelają wysoko w kominie i od razu zrobiło się cieplutko i miło. Ogień - żywioł opanowany w domowym kominku, płomień - duch domu, duch przodków, duch ...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz