No i znowu siedzę po nocy, choć oczy mi się zamykają .
Pojechałam dziś w odwiedziny do mojej przyjaciółki Mirki. Pisałam już Wam kiedyś o niej i o jej domku zaczarowanym pod Warszawą w Michałówku.
Domku pełnym urokliwych, kobiecych sprzętów gdzie na kanapie królują dwa okazałe kociska a od niedawna jest jeszcze nowa mieszkanka Domku Kobiet czyli Maszka – 2 miesięczna psica - bernardynka .
Z radością wyrwałam się ze smrodliwego miasta zabierając ze sobą mojego małego Dżihada – żeby się psiaki poznały.
Dżihad pierwszy raz podróżował samochodem, ale okazał się psem dzielnym i nie zarzygał mi fotela.
Tak więc pierwsze koty za płoty ( a właściwie to psy ! ) Dobrze że mój maluch nie choruje w samochodzie i będzie go można czasem gdzieś zabierać , na przykład do Maszki.
Gorzej na tym wyjdzie Mirka, bo szczeniaki tak były sobą zafascynowane, że nie widziały pięknych kęp liliowych i żółtych krokusów, które wylazły spod ziemi i obwieściły przyjście wiosny.
Pachniało ziemią, zbutwiałymi liśćmi i czymś takim wiosennym. Za ścianą domku słonko grzało, piliśmy sobie kawkę z pianką i jedliśmy drożdżowy placek.
Było milusio i relaksowo. Psiaki kotłowały się na wypielęgnowanym trawniku Mirki a obok rowu pełnego wody kwitły bazie .... wiosna !
Zrobiłam trochę zdjęć :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz